Tomasz Komenda (ur. 1977) jest byłym polskim skazanym, niesłusznie oskarżonym o gwałt i zabójstwo. Spędził za kratami 18 lat, po czym wyszedł na wolność, a za niesłuszny wyrok otrzymał gigantyczne odszkodowanie w wysokości ponad 12 milionów zł.
Tomasz Komenda – wczesne lata we Wrocławiu
Tomasz Komenda urodził się w 1977 roku i od dzieciństwa mieszkał wraz z rodzicami i rodzeństwem we Wrocławiu. Matka, Teresa Klemańska z pierwszym mężem, a ojcem Tomasza nie miała łatwego życia. W domu nieraz dochodziło do rękoczynów, mąż ją bił, więc będąc w ciąży z Tomaszem schroniła się u własnej matki. Małżeństwo nie przetrwało.
Niedługo potem poznała obecnego męża Mirosława Klemańskiego. Życie ustabilizowało się, a ona urodziła jeszcze dwóch synów – Piotra i Krzysztofa. Zarobienie na przysłowiowy kawałek chleba nie przychodziło im łatwo, ale oboje pracowali, aby utrzymać rodzinę i wiedli zwyczajne i szczęśliwe życie. Do czasu.
O Tomku mówi, że jako wcześniak był mały, chuderlawy. Ale bardzo go kochała, a on przylgnął do niej z całych sił.
We Wrocławiu skończył szkołę podstawową oraz szkołę specjalną. Nie zadbał wtedy o dalsze wykształcenie i szybko podjął pracę w myjni samochodowej.
Mówił o sobie, że był bardzo rodzinny. Spędzali razem wszystkie święta i uroczystości. Feralnego sylwestra z 1996 na 1997 roku również spędził z rodziną.
Tomasz Komenda – niesłusznie oskarżony
Miał zaledwie 23 lata, gdy jego życie dramatycznie załamało się. Feralnego poranka 2000 roku nie zapomni do końca życia. O 6.30 Tomasz szykował się do drobnych prac remontowych, kiedy do wrocławskiego mieszkania rodziny weszła policja. Wyważyli drzwi, chłopaka skuli kajdanami, a w mieszkaniu Komendów rozegrały się dramatyczne wydarzenia. Rodziców nie było wtedy w domu, a później niewiele mogli już zrobić.
Cztery lata wcześniej w podwrocławskich w Miłoszycach, w sylwestrową noc brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię Kwiatkowską. Tragiczna historia rozegrała się w nocy z 1996/1997 roku nieopodal dyskoteki Alcatraz, gdzie dziewczyna spędzała swój pierwszy sylwester poza domem. Wiadomo, że piła alkohol i wyszła w towarzystwie kolegi, a potem widziano ją z trzema mężczyznami. Na tym ślad się urywa.
Następnego dnia znaleziono ciało, a także niektóre przedmioty należące do denatki. Sprawców zaś wtedy nie wykryto, a śledztwo zostało umorzone. Jednym z podejrzanych w sprawie był niejaki Ireneusz M.
Cztery lata po dokonaniu zbrodni w programie telewizyjnym „Telewizyjne Biuro Śledcze” pokazany został rysunek z podobizną mężczyzny, z którym widziano Małgosię. To wtedy na policję zadzwoniła sąsiadka Komendów, Dorota P. Była skonfliktowana z rodziną, ale tego nikt nie brał wtedy pod uwagę. Jej zdaniem Tomasz, syn Komendów, był podobny do prawdopodobnego sprawcy z policyjnego szkicu. To wystarczyło, by osobnikiem zainteresowała się policja, choć wcześniej nie miał konfliktów z prawem.
Sprawa zaczęła się już robić polityczna, ponieważ niewykrycie sprawców świadczyło o nieudolnych działaniach śledczych. Donos pojawił się więc w odpowiednim momencie.
Ekspertyzy DNA poświadczyły, że ślady i znaleziony na miejscu zbrodni włos mogą należeć do Komendy, dwa niezależne tropiące psy policyjne również wskazały ten trop. Pogryzienia, jakie miała na ciele ofiara miały zgadzać się z uzębieniem podejrzanego. Na miejscu zdarzenia znaleziono ponadto czapkę, która rzekomo miała należeć do Tomasza.
Teoretycznie więc wszystko się zgadzało, zwłaszcza że Komenda przyznał się do zarzucanych mu czynów. Później zeznał, że był bity i zastraszany, a zeznania wymuszono od niego siłą. Wątpliwości mnożyły się.
Naprzeciw było alibi dwunastu osób, które poświadczyły, że Tomasz spędził sylwestra w domu w ich towarzystwie i nigdzie nie wyjeżdżał. Jednak ani sąd, ani policja nie dały im wiary.
Wyrok zapadł w 2004 roku, a Tomasza Komendę skazano po licznych apelacjach na 25 lat pozbawienia wolności. Oskarżony trafił do Zakładu Karnego w Strzelinie.
Po latach na jego sprawę natknął się policjant Remigiusz Korejwo. Od początku wiele mu w niej nie pasowało. Nie zgadzały się fakty i zebrane dowody. Poprosił o pomoc kolegów i wszyscy troje, niezależnie zaczęli się jej przyglądać. To on doprowadził do dalszych prac nad tą sprawą, która ostatecznie zakończyła się wyrokiem uniewinniającym Komendę. Tomasz po latach mówił o nim „policyjny anioł”. Po 18 latach spędzonych za kratami Komenda wyszedł na wolność.
6540 dni w zamknięciu wyryło mocny ślad w jego psychice. Trzy razy próbował popełnić samobójstwo. Odratowali go współwięźniowie. Przeżył. Wcześniej napisał do matki list pożegnalny. Przeczytała po czasie. Połknęła garść tabletek nasennych. Godzinę później byłoby już po niej. Na szczęście najmłodszy, 9-letni wtedy syn Piotruś wcześniej wrócił do domu.
Drugi raz próbowała targnąć się na swoje życie po drugiej próbie samobójczej Tomka. Nie miała sił walczyć, gdy odmówiono jej racji w Strassburgu. Europejski Trybunał Praw Człowieka nie przychylił się do jej słów. Wyczerpała wszelkie instancje, straciła wszelką nadzieję…
Sprawa Tomasza Komendy stawała się coraz bardziej zagmatwana. W 2018 roku zmarła Dorota P., która doniosła na Komendę. Rok wcześniej życie stracił inny domniemany świadek, który zginął podczas libacji alkoholowej. Wokół sprawy Komendy zaczęło się robić coraz bardziej zagadkowo i „dziwnie”.
Był czas, że jego nazwisko było na ustach wszystkich w Polsce. Portal wp.pl opublikował sondaż, z którego wynikało, że 89% rodaków słyszało o jego losie. Wyszedł na wolność, a jego mama, Teresa Klemańska, która walczyła jak lwica o uniewinnienie syna nie kryła łez radości. Przez osiemnaście lat, jak wspominała w książce „Walka przez łzy”, nakrywała do wigilijnego stołu zostawiając dla niego wolne miejsce. Wierzyła, że wróci, odwiedzała kolejnych prokuratorów i policjantów z dokumentami w reklamówce, ale nikt nie dawał wiary jej słowom. Po kolejnej próbie samobójczej syna krzyczała pod drzwiami więzienia, że jeśli on się zabije, ona zrobi to samo.
W 2020 roku wyrok za zabójstwo Małgosi usłyszeli zaś Ireneusz M i Norbert Basiura, od początku typowani w gronie sprawców.
Po odzyskaniu wolności pełnomocnik Komendy, mecenas Zbigniew Ćwiąkalski, złożył wniosek o zadośćuczynienie w wysokości… bagatela 18 milionów złotych. Milion za każdy rok niesłusznej odsiadki. Sąd przyznał 12 milionów zadośćuczynienia. Dla Komendy te kilka milionów nie miały znaczenia, a jak mówił „odpowiednie osoby dbają o to, żeby woda sodowa nie uderzyła mu do głowy”. Sprawą zainteresował się dziennikarz TVN Grzegorz Głuszak. Spod jego pióra wyszła książka „25 lat niewinności. Historia Tomasza Komendy”. Na podstawie tej książki w 2020 roku nakręcono film. „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy” w reżyserii Jana Holoubka. Zdarzało się nawet, że sam Komenda przyjeżdżał na plan zdjęciowy, by zapoznać się z pracą filmowców. Obraz zdobył wiele festiwalowych nagród.
Muzykę nagrał Kazik Staszewski, a utwór stał się kultowy.
„To jest prawo i uczciwość
Dopadła cię sprawiedliwość
Jak to mówią wszyscy inni –
Musi ponieść karę winny”
– utwór przez długi czas nie schodził z radiowych anten.
Rok później, 21 stycznia 2021 premierowo pokazano czteroodcinkowy serial o tym samym tytule, w którym rozszerzono wydarzenia pokazane w filmie.
Tomasz Komenda – życie prywatne
Pierwsze miesiące po wyjściu z więzienia spędził we wrocławskim mieszkaniu rodziców. Przez pierwsze tygodnie wcale nie wychodził na zewnątrz, spędzając czas z mamą i braćmi. Uczył się życia na nowo, bo przecież przez dwie dekady ogromnie dużo się zmieniło. Matka, Teresa Komańska zaapelowała nawet o komunalne mieszkanie od miasta, aby mógł rozpocząć życie na własny rachunek. Wkrótce okazało się to niepotrzebne. Z czasem pojawiła się w jego życiu dziewczyna. Partnerką Tomasza została Anna Walter. Poznali się przez portal randkowy, potem kilka razy tracili ze sobą kontakt, aż wreszcie któregoś razu spotkali się przypadkowo na ulicy i tak się zaczęła poważniejsza znajomość. Anna miała już wcześniej za sobą nieudane małżeństwo, była ofiarą przemocy w rodzinie i z poprzedniego związku miała dwoje dzieci. Komenda oświadczył się jej w czasie premiery filmu „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”, na oczach zgromadzonej publiczności 10 września 2020 roku w Warszawie. Dziewczyna przyjęła oświadczyny. Wkrótce została matką po raz trzeci, tym razem ze związku z Tomaszem Komendą urodziła syna Filipa. Dziecko stało się oczkiem w głowie rodziców, Tomasz wspominał, że sam skręcał mebelki w pokoju chłopczyka i nosił go na rękach. Mówił też w mediach, że marzy mu się ślub w kościele, z narzeczoną w białej sukni i rodzinną uroczystością. Póki co zamieszanie wokół jego osoby nadal jest duże, chcą więc poczekać aż wszystko się nieco uspokoi.
Po wyjściu na wolność najpierw zatrudnił się w myjni samochodowej. „(…) jak się okazało, że przyciągam klientów, to nie wolno mi było zejść ze stanowiska, nawet żeby iść do łazienki. Musiałem się pytać pana kierownika, czy mogę zjeść śniadanie, zrobić sobie kawę, zapalić papierosa. Nic mi nie było wolno” - mówił dla Wirtualnej Polski.
Później posadę zaoferowali mu Bracia Collins w ich Fundacji. Miał zajmować się osobami niesłusznie skazanymi, na stanowisku specjalisty do spraw adaptacji społecznej takich osób. Miał pracować zdalnie, nie będąc narażonym na spojrzenia ciekawskich. Nie miał kontaktów z klientami i nie był narażony na ich zainteresowanie. Zapewniono mu też opiekę psychologiczną. Wszystkim jego krokom towarzyszyło jednak zainteresowanie mediów, a Komenda nie pracował w Fundacji zbyt długo i po kilku miesiącach strony rozstały się, komentując, że pozostają w dobrych stosunkach. Okazało się, że kiedy Tomasz Komenda dostał gigantyczne odszkodowanie, a jego sytuacja materialna poprawiła się, zdecydował się poświęcić resztę życia rodzinie, narzeczonej i synkowi.
Wcześniej przyjeżdżał z Wrocławia gdzie mieszkał do Warszawy do pracy. Zazwyczaj raz na kilka tygodni. Musiał zrobić prawo jazdy i nauczyć się obsługiwać komputer. Pytanie, gdzie teraz mieszka interesuje wielu internautów. Okazuje się, że kupił dom i w wieku 44 lat – jak mówi – rozpoczyna nowe życie.
O 18 latach tragedii nie może jednak zapomnieć, bo jak mówi, nikt mu tych lat już nie wróci.
On sam stał się rozpoznawalny. Nie może w spokoju wejść do restauracji, aby nie natknąć się na natarczywe spojrzenia. A on mówi, że chciałby już żyć normalnie. Być może będzie chciał zamieszkać za granicą? Póki co nie wspomina o tym ani on sam, ani nikt z jego rodziny.
Tomasz Komenda – ciekawostki
Remigiusz Korejwo, który przyczynił się do uniewinnienia Komendy był niedoszłym księdzem. Był w seminarium duchownym, jednak ostatecznie zrezygnował i poszedł do policji.
Przez wiele lat matka Tomasza codziennie chodziła pod drzwi aresztu prosząc aby prokuratorzy i policjanci jej wysłuchali. Na próżno.
Z więzienia Tomasz pisał do matki setki listów. Zawsze pamiętał o Dniu Matki i innych uroczystościach. Więź, jaka łączy tych dwoje jest niezwykła.
Artykuły, które mogą Ci się spodobać:
Źródła
https://gazetawroclawska.pl/tomasz-komenda-rozpoczynam-nowe-zycie-chce-wyjechac-kupic-dom-i-zyc/ar/c1-15441161https://nszzp.pl/przeglad-prasy/policyjny-aniol-tomasza-komendy-odslania-twarz-naprawilem-to-co-ktos-kiedys-popsul/
https://www.wprost.pl/zycie/10152142/komenda-o-biciu-i-przesluchaniach-opublikowano-fragment-ksiazki-25-lat-niewinnosci.html
https://www.tekstowo.pl/piosenka,kazik,25_lat_niewinnosci.html
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1741976,2,przesiedzial-w-wiezieniu-18-lat-za-niewinnosc-kto-za-to-odpowie.read
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sprawa_Tomasza_Komendy
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,26566422,tomasz-komenda-zostal-ojcem-urodzil-mu-sie-syn.html
https://www.tvp.info/39691918/swiadek-w-sprawie-tomasza-komendy-zostal-zamordowany
https://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/matka-tomasza-komendy-to-byla-walka-przez-lzy-oficjalna-strona-programu-uwaga-tvn,291810.html
Zapisz się do newslettera
Chciałbyś co jakiś czas otrzymywać powiadomienia o nowych, ciekawych biografiach?Zapisz się do newslettera: