Bodo Kox (ur. 1977) jest polskim reżyserem i aktorem, a z wykształcenia dziennikarzem. Przez media okrzyknięty „królem offu”, ma metafizyczne podejście do życia. Pasjonuje się muzyką rockową.
Bodo Kox – Bartosz Koszała, młode lata
Bodo Kox urodził się 22 kwietnia 1977 r. we Wrocławiu jako Bartosz Koszała.
W jego przypadku możemy mówić nie tyle o pseudonimie artystycznym, co o prawomocnej decyzji kierownika Urzędu Stanu Cywilnego ze stycznia 2006 r., mocą której zmienił oficjalnie imię i nazwisko na Bodo Kox.
Dlaczego? Jak mówi, był kiedyś wielkim fanem grupy U2, której wokalista nosił pseudonim Bono Vox. Ponieważ sam aspirował do miana gwiazdy rocka (muzyka była i do dziś pozostała jego pasją), a w jego wrocławskim mieszkaniu wokal U2 ścierał się z grającym na cały regulator Depeche Mode, doszedł do wniosku, że jako przyszła legenda, powinien nazywać się właśnie Bodo Kox.
Miał wtedy 29 lat. Gwiazdą rocka nie został, ale zmienił dane osobowe.
Druga przyczyna również była dlań oczywista. „Kiedy będą mi wręczali Oskara, nie chcę, by jakiś Amerykanin łamał sobie język na moim nazwisku. Powie krótko: Bodo Kox” – tłumaczył w rozmowie z Alexem Kłosiem w „Gazecie Wyborczej”.
Mierzył wysoko, lecz nie bezpodstawnie. Już w 2015 r. otrzymał specjalne wyróżnienie w Cannes w konkursie scenariuszowym ScripTeast im. Krzysztofa Kieślowskiego. Nagrodzono jego scenariusz do filmu „Człowiek z magicznym pudełkiem”.
Zanim jednak nastąpiły te przełomowe z perspektywy zawodowej zmiany, kopał piłkę na wrocławskich podwórkach i spędzał czas jak każdy młody chłopak w jego wieku. Starsza o 7 lat siostra Renata opowiada, że kiedy uczyła się do matury, pukał każdego wieczora do jej pokoju, wołając na bajkę. Inna sprawa, że ona wcale nie miała ochoty oglądać „Pszczółki Mai”, czy „Smerfów”, którymi się fascynował, ale w końcu ulegała. A później siedzieli przed telewizorem, oglądali i rozmawiali.
Bodo Kox, wtedy jeszcze Bartosz Koszała, mówi o sobie, że w dzieciństwie czuł się inny. W wywiadzie wyznał, że miał wrażenie, iż wyróżnia się na tle społeczeństwa, chociaż obiektywnie patrząc, nie odbiegał od normy przeciętnych dzieciaków. Z jego perspektywy wyglądało to jednak inaczej. Być może dlatego w zawodowym życiu pociągali go „dziwni” bohaterowie, jak borykające się z problemami psychicznymi postaci z „Dziewczyny z szafy” czy osoby zaglądające poza nawias przeszłości i przyszłości z „Człowieka z magicznym pudełkiem”.
Wróćmy jednak do Wrocławia i młodzieńczych pasji. Wśród nich, do Dyskusyjnych Klubów Filmowych, które w ponurych latach osiemdziesiątych dawały namiastkę wolności ze świata. Tam oglądał filmy, a z czasem sam zaczął je kręcić.
Gdy przyszło do wyboru zawodu, najpierw zdecydował się na filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim (specjalizacja dziennikarstwo), później na reżyserię w Szkole Filmowej w Łodzi, a wreszcie na kurs w Szkole Wajdy w Warszawie.
Bodo Kox – aktor, reżyser, twórca happeningów
Film wyłonił się z jego twórczości trochę drogą eliminacji.
Mówi o sobie, że mimo ukończonego dziennikarstwa był beznadziejnym literatem, chociaż pisał scenariusze. Artystą malarzem byłby jeszcze gorszym, choć nie przeszkadza mu to w kompozycji kadru. Muzykę kochał od zawsze i to ona dawała oddech filmowym opowieściom. Śpiewał w zespole E Vviva L’ Arte i pisał teksty piosenek.
Pierwsze filmy kręcił dla zabawy. Najpierw (2003 r.) była „Crime, sorry”, później kilkanaście krótkich etiud; m.in. „Silvermana” i „Jeśli on cię nie zagryzie, to ja cię zastrzelę…”.
Realizował happeningi. Jeden z nich – „Cool” powstał w proteście przeciw wojnie w Iraku. Na wrocławskim rynku ułożył wielki napis „Cool” z drewnianych trumien, a każdą przykrył narodowymi flagami. Szokował.
Prowadził program poświęcony kulturze, był asystentem reżysera na planie reality show „Bar”. Dał się poznać jako aktor, choć jak mówi, nie posiadając kierunkowego wykształcenia „grał po warunkach”. Łatwiej mu było udawać durnia czy psychopatę niż amanta albo genialnego naukowca. W tamtych czasach krył się pod pseudonimem artystycznym Oskar Boszko.
Za kreację Pabla we „Krwi z nosa” Dominika Matwiejczyka w 2005 r. otrzymał OFFskara, za rolę w „Ugorze” i „Homo Father” – wyróżnienie Konkursu Kina Niezależnego na festiwalu w Gdyni. Grał w „Wojnie polsko-ruskiej” Xawerego Żuławskiego i w serialu „39 i pół”.
Zanim zadebiutował w profesjonalnym kinie, był ikoną polskiego offu. Z Filipem Zawadą nakręcili ponad 10 krótkometrażówek.
W 2012 r. wyreżyserował „Dziewczynę z szafy” – swój profesjonalny debiut. Z miejsca został okrzyknięty objawieniem polskiego kina. Pięć lat później powstał „Człowiek z magicznym pudełkiem”. Ostatnio wyreżyserował dla TVP serial wojenny „Ludzie i bogowie”. W 2020 r. media podały wiadomość, że wyreżyseruje „Horyzont” na podstawie książki Jakuba Małeckiego.
Bodo Kox – córka, przyjaciele
Niechętnie dzieli się informacjami na temat swojej rodziny, ale wiadomo, że ma 10-letnią córkę Romę. Wystąpiła nawet w „Człowieku z magicznym pudełkiem”, ale reżyser ma nadzieję że nie zostanie aktorką, bo rola w filmie była dla niej „traumatycznym przeżyciem”. To dla Romy, jak mówi, wciąż chce mu się wstawać co rano…
Swoją rodzinę określa jako przeciętną. Wie, co to znaczy mieszkać w bloku i zwyczajnie pracować, dlatego jako filmowca interesuje go to, czego nie zna – życie wybitnych umysłów, geniuszy, takich jak Tesla albo zbrodniarzy – jak Hitler.
O Glorii, bohaterce swojego filmu „Człowiek z magicznym pudełkiem” mówi, że to zlepek jego byłych dziewczyn i hołd dla dawnych ukochanych.
Chciałby być spokojniejszym człowiekiem i nie martwić się o jutro, ale przyznaje, że jest niespokojnym duchem i gna go w świat. Tam chciałby robić swoje filmy.
Sobie i innym zadaje metafizyczne pytania. „Wierzę w to, że nie zaczynamy tu od zera. Pojawiamy się na ziemi z jakiegoś powodu i egzystujemy w ludzkiej postaci, ale nasze życie sięga okresu przedplanetarnego. Skądś pochodzimy i ku czemuś zmierzamy. Wierzę też w to, że jeśli wytworzyliśmy wokół siebie złą energię, to tu na ziemi czy w innej rzeczywistości płacimy za nią sami, ale też nasze dzieci, którym zakodowaliśmy takie postępowanie” – mówi w wywiadzie. Lubi wyzwania. Przyjaźni się z aktorem Sebastianem Stankiewiczem.
Bodo Kox – ciekawostki
Na pierwszym miejscu wśród dziesięciu najlepszych polskich filmów umieścił „Ziemię obiecaną” Andrzeja Wajdy, na ostatnim „Seksmisję“ Juliusza Machulskiego.
Kocha Polskę, ale najlepiej czuje się z dala od Warszawy. Przed problemami „chowa się do szafy”. Przeczekuje, gdy brak mu sił. Dzięki temu ładuje wewnętrzne akumulatory i znów staje się aktywny.
Artykuły, które mogą Ci się spodobać:
Źródła
Zdjęcie: Flickr.com | Autor: Fryta 73 | Licencja: CC BY-SA 2.0 | Obróbka: przycięcie
https://pl.aleteia.org/2018/05/06/bodo-kox-wariaci-sa-interesujacy-dla-filmowca-wywiad/https://culture.pl/pl/tworca/bodo-kox
https://film.interia.pl/wywiady/news-bodo-kox-zyje-w-grze-komputerowej,nId,2453589
Zapisz się do newslettera
Chciałbyś co jakiś czas otrzymywać powiadomienia o nowych, ciekawych biografiach?Zapisz się do newslettera: